Niestety mam już tak, że jak nie czytam to nie czytam, a gdy już zachcę mi się zajrzeć do dobrej książki, zaczynają mnie interesować wszystkie pozycję. Tak też było w tym przypadku. Zaczęłam coś z zupełnie innej pułki, gdy teściowa oddała mi właśnie opis sześciu lat życia "kupionej i sprzedanej" Megan Stephens.
Jest to jedna z tych pozycji, którą pochłaniam "na raz". Gdy zajmowałam się sprawami codziennymi nie mogłam się doczekać kiedy zaszyję się, żeby dalej poznawać losy bohaterki.
Nie chcę opisywać książki, mijałoby się to z zamiarem tego co chce napisać. A chciałabym tylko wyrazić swoją opinię o książce.
To co już wspomniałam czyta się ją jednym tchem. W trakcie lektury nasuwało mi się wiele pytań: dlaczego, w jakim celu, po co? Sama próbowałam się postawić w roli autorki. Najgorsze co mną wstrząsnęło w trakcie czytania to tak naprawdę zachowanie Megan. Dlaczego? Każdy będąc w jakimkolwiek niebezpieczeństwie chce się ratować, jak to się mówi: „Tonący brzytwy się chwyta”, a ona? Mając kilka razy podaną na tacy ucieczkę od swych stręczycieli rezygnuje. No cóż po dłuższym przemyśleniu, my, tzn. ludzie, którzy nie przeżyli tego co główna bohaterka, faktycznie możemy nie rozumieć osób uzależnionych od innych. Jak sama wspomina lęk nie pozwalał jej postąpić inaczej, była dziewczyną spragnioną uczuć, szukała choćby namiastki szczęścia. Szkoda tylko, że widziała to jedynie w handlarzach bez skrupułów. Ja osobiście stwierdziłam, że dużo w jej zachowaniu i wyborach jakie dokonywała wynikało z tego jak potoczyły się jej losy jeszcze w Anglii zanim zaczęło się jej piekło w obcym kraju. Życie rodzinne młodej dziewczyny przełożyło się na jej decyzje na przyszłość. Zaburzona została hierarchia wartości dziewczyny. Dlatego brnęła w bagno, w którym się znalazła.
Nie wyobrażam sobie jednak jak musiała być zastraszona, że nie widziała wyjścia z sytuacji, w której się znalazła. Jej oprawcy byli doskonale przygotowani, wiedzieli jak dotrzeć do psychiki swojej ofiary, by ta była im oddana. Doskonałym terminem określającym postępowanie Megan jest syndrom Sztokholmski. Dziewczyna była już tak uzależniona od swoich prześladowców i "właścicieli", że nawet sama pomagała im w ucieczce przed policją, taiła przed innymi prawdę w jakiej sytuacji się znalazła, żal było jej ludzi, którzy ją kupowali i sprzedawali, gdy okazywało się, że są oskarżani o sutenerstwo. Znalazła się w błędnym kole.
Wstrząsnęły mną brutalne sceny, które opisuje bohaterka. Nie mogłam uwierzyć (i nadal nie mogę przyjąć tego do świadomości), że zdarzają się takie rzeczy. Kobiety, a nawet nastolatki kupowane i sprzedawane, wykorzystywane seksualnie bez jakichkolwiek skrupułów dla korzyści majątkowych. Największe obrzydzenie czuje do mężczyzn, którzy te biedne dziewczyny właśnie kupują i każą im robić tak okropne rzeczy, tylko dla własnej, chorej przyjemności.
Polecam książkę, dla uświadomienia sobie jak szeroki zakres ma sutenerstwo na całym świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz